Ducha Świętego powinniśmy kochać, i to jest kolejna nasza zachęta [pozostałe dwie: poznawać, modlić się], ponieważ Duch Święty jest Bogiem, a my mamy „Pana, Boga swego, miłować z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich sił swoich” (Pwt 6, 5). A skoro On jest substancjalną, wieczną i pierwszą Miłością, to cóż może być bardziej godnego miłości, niż sama Miłość. Tym bardziej powinniśmy Go kochać dla nieprzebranych dobrodziejstw, które z jednej strony są świadectwem szczodrobliwości Dającego, z drugiej są wezwaniem tego, kto je otrzymał, do wdzięczności.
Miłość ta powoduje dwie niemałe korzyści. Przede wszystkim motywuje nas do osiągania coraz jaśniejszego poznania Ducha Świętego, z tego względu, że „kto kocha – jak pisze Doktor Anielski – nie zadowala się byle jaką informacją o Umiłowanym, lecz wysila się, by zgłębić rzeczy najbardziej ukryte, tak jak jest napisane o Duchu Świętym, który będąc Miłością Bożą, przenika najdalsze głębokości Boga” (por. 1 Kor 2, 10; Sth X, q. 28, a. 2, ad 3). Inną korzyścią jest coraz większe powodowanie hojności Jego darów, gdyż jak oziębłość zaciska rękę dawcy, to wdzięczność – przeciwnie – otwiera. Dlatego jest konieczne w pierwszym rzędzie, by miłość taka nie polegała na suchych rozważaniach i zewnętrznej czci, lecz musi być czynna, zwłaszcza poprzez unikanie grzechu, który w sposób szczególny obraża Ducha Świętego. Bowiem czymkolwiek jesteśmy, jesteśmy tym przez boską dobroć; a dobroć ta jest przypisywana szczególnie Duchowi Świętemu. Grzesznik obraża zatem swego Dobroczyńcę, nadużywając Jego darów. Z kolei wykorzystując Jego dobroć, z dnia na dzień staje się bardziej zatwardziały w grzechu.
Także skoro jest On Duchem Prawdy, ktokolwiek upada przez słabość czy niewiedzę, zapewne znajdzie usprawiedliwienie przed wszechmogącym Bogiem; jednakże kto odrzuca prawdę ze złości i odwraca się od niej, grzeszy ciężko przeciw Duchowi Świętemu. W naszych czasach ów grzech stał się tak częsty, że zdaje się, iż nadeszły już te ciemne czasy przepowiedziane przez św. Pawła, kiedy to ludzie, zaślepieni i niewidzący sprawiedliwego wyroku Bożego, przyjmują fałsz za prawdę i wierzą „Księciu tego świata”, który jest kłamcą i ojcem kłamstwa, jako nauczycielowi prawdy: „Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu” (2 Tes 2, 10). „W tych ostatecznych czasach odstąpią niektórzy od wiary, oddając się duchom błędu i naukom demonów” (1 Tm 4, 1). Ponieważ zaś Duch Święty mieszka w nas, jak to zaznaczyliśmy wyżej, jakby w świątyni, trzeba przestrzegać napomnienia apostoła: „Nie zasmucajcie Świętego Ducha Bożego, którym jesteście naznaczeni” (Ef 4, 30).
Leon XIII, Encyklika o Duchu Świętym – Divinum illud munus, nr 10. [9 maja 1897 r.]
tłum. Apostolat Ducha Świętego