• O nas
    • Historia
    • Charyzmat
    • Posługujący
    • Nasze posługi
    • Słowo Boże
    • Modlitwy
    • Modlitwa za miasto
    • Reguła
  • Aktualności
  • Świadectwa
  • Seminarium
  • Polecamy
    • Warto przeczytać
    • Linki
  • Galeria
  • Kontakt

  • Strona główna
  • Świadectwa
  • Świadectwo życia Ryśka

Świadectwo życia Ryśka


„ODNOWA”  MOIM POWOŁANIEM

Problemy i moja modlitwa.

Prowadząc niewielką firmę zaprosiłem do pracy kolegę syna. Nazwijmy go Władek. Poznałem Go wcześniej, jeszcze przed...


Poznałem Go wcześniej, jeszcze przed przyjazdem do nas. Władek to młody człowiek, ok.23 lat. Jak na swój wiek był bardzo pracowity, pomysłowy i sprytny, czym wzbudzał we mnie wiele podziwu? Bardzo się ucieszył z mojej propozycji. W domu rodzinnym, miał tylko niebo nad głową, las dookoła i ryby w jeziorze i niechlubne wspomnienia z dzieciństwa i żadnych perspektyw na dalsze życie. Po ok. roku spędzonego razem pod jednym dachem, przyznał się że jest alkoholikiem i że pije od 12-tego roku życia, powiedział „pomóż mi majster wyjść z nałogu". Moje zaskoczenie było tak wielkie, że zdestabilizowało moje życie całkowicie. Po pierwsze to wyznanie, po drugie jak mogłem wcześniej nie dostrzec jego słabości.Przecież mieszkaliśmy pod jednym dachem. Tak o to znalazłem się z Władkiem w AA, przy parafii. św. Katarzyny. Pierwsze te spotkania były dla mnie wielkim szokiem z powodu nieznajomości tematu i wielości ludzkich tragedii. Ja też przeżywałem te spotkania razem z Nim bardzo zależało mi aby wyszedł z nałogu  Przecież miał 23-lata i już taki problem, od dziesięciu lat. Chodziłem z Nim na te spotkania, ale po jakimś czasie zaczął mi narzekać,  że już nie może słuchać tych ludzi i ich tragedii, że chce do młodych. Wtedy zacząłem, prosić PANA o wskazówki w dalszym postępowaniu dla niego i siebie. Idąc kolejny raz z Nim na spotkanie, powiedziałem do Niego, ty idź a ja pójdę do kościoła. Wszedłem do środka i zacząłem się przysłuchiwać modlitwom za miasto, rządzących tym miastem, służby miejskie, policję, sądownictwo. Po mszy i tych modlitwach dość długich, bo przeplatanych grą na gitarze i śpiewach. Zabrałem Władka z AA i razem poszliśmy na rynek posłuchać jakiejśkapeli, bo ładnie grała.

 

Władek słuchał a ja wróciłem do samochodu po papierosy/wtedy jeszcze paliłem-przyznaję to też wstrętny nałóg, długo pielęgnowany przez mnie/.Idąc w stronę kościoła zobaczyłem z daleka tego człowieka, co grał na gitarze w kościele. Zatrzymałem Go i zapytałem, co to za grupa modliła się w kościele?. Odpowiedział, że to„Odnowa w Duchu Świętym”, ja zapytałem czym się zajmują i czy mógłbym przyjść z takim chłopakiem, co ma „problem”.

Po rozmowie z „gitarzystą” trochę się uspokoiłem. Wróciłem na rynek ponownie, i usłyszałem „wiesz majster, ja już nie pójdę na AA”.Trochę się zmartwiłem, że „diablisko Go ciągnie za sobą, że już nie wytrzymuje”.

Moje spotkanie z „Odnową”

Czekałem z niecierpliwością na spotkanie mając pewność, że PAN pomoże nam wybrnąć z tej sytuacji. Powiedziałem Władkowi, że idziemy na spotkanie grupy modlitewnej tam są nowi ludzie, może „to jest to, czego poszukujesz”. Zgodził się chętnie, przez co ja też doznałem ulgi. Wiem, że tylko z BOGIEM można osiągnąć szczęście, bo właśnie tak mnie BÓG prowadził i prowadzi. Zresztą często o tym mówiłem, z ludźmi w pracy. Wiara, to łaska którą trzeba pielęgnować. Nadszedł piątek godzina 19sta, znaleźliśmy się oboje na spotkaniu, grupy modlitewnej. Po przedstawieniu się, uczestniczyliśmy w modlitwach. Ja przez kolejne piątki, towarzyszyłem Władkowi., po trochu wciągając się w atmosferę spotkań. Zacząłem spostrzegać, że i mnie te modlitwy ubogacają, widzę wyraźniej JEZUSA , uczę się korzystać z Pisma Świętego. Poprosiłem też o modlitwę za mnie o pozbycie się  nałogu, palenia papierosów.  I stało się,  na razie nie palę przeszło cztery lata. Dziękując BOGU za otrzymaną łaskę. Wiem też,  że trzeba mocno wierzyć i prosić. Teraz mam czas naBOGA i na modlitwę i na wszystko inne też mam czas. Dziwię się jak słyszę  ”nie mam czasu” i odpowiadam w myślach”chyba nie ma BOGA w sercu”, że tak mówi. Przecież to BÓG dał mi czas i ON nim rozporządza. Władek wzrastał, poznawał JEZUSA, wyspowiadał się z całego życia. W domu uczyliśmy go, pacierza, różańca, koronki do M .Bożego. Wielkie rzeczy i piękne zachodziły w jego sercu, i w moim też. Poznając” Odnowę” i uczestnicząc w Jej życiu, było mi coraz lepiej. Rozkoszując się tym, co przeżywam i czego doświadczam osobiście, dzieliłem się z domownikami i rodziną, oraz znajomymi. A moim ambasadorem stał się Władek, który opowiadał, czego dokonał PAN w jego życiu .On był niezaprzeczalnym dowodem łaski PANA. I tak zaczęli  moi bliscy i znajomi przychodzić na spotkania i razem wielbiliśmy i wielbimy PANA. ON nas prowadzi i pokazuje na co dzień jak mamy postępować.

Następny krok, czyli - odkrywanie siebie.

Kiedyś pewna  pani zapytała mnie, po co panu „Odnowa”? Przecież jest pan ochrzczony i bierzmowany i chodzi pan do kościoła, czy to nie wystarczy? Odpowiedziałem, nie nie wystarczy,  chcę poznać PANA bliżej i bliżej NIEGO być, chcę modlić się za ludzi potrzebujących, chorych,  utrudzonych, szukających. A to daje mi „ wspólnota” i dobrze mi w niej jest, bo jest nas wielu i PAN jest ze mną.

I tak po trzech latach, odkrywania PANA i siebie postanowiłem uczestniczyć w 10-cio tygodniowym seminariumOdnowy w Duchu Świętym, po którym otrzymałem Chrzest w D.Św. i ponowne odnowienie wylania Darów Ducha Świętego, co było wielkim duchowym przeżyciem. Odczułem i nadal odczuwam wielką radość i spokój, inaczej patrzę na problemy i na ludzi a rzeczy materialne nie są na pierwszym miejscu. Czuję to i wiem, że odpowiedzi na trudne pytania nawet kryzysy są łatwe, jeżeli moja wiara jest mocna i jak ja mocno jestem związany z BOGIEM. Kiedy z NIM się spotykam i przyjmuję JEGO miłość, to w sposób naturalny pragnę tą miłością dzielić się z potrzebującymi. Zawsze starałem się pomagać ale to był taki zewnętrzny aktywizm, coś mi zawsze brakowało. Dopiero teraz zrozumiałem, żeby naprawdę pomagać innym, trzeba najpierw zająć się sobą i osobistym spotkaniem z BOGIEM. Bez modlitwy osobistej w moim życiu nic nie może się zdarzyć. Doświadczenie BOGA zawiera sens mojego życia i działania. Chodzić dla mnie przed PANEM, to kochać i doświadczać JEGO miłości. Cały czas uczę się z mozołem języka miłości, uczę się odczytywać BOŻEwezwania a także na nie odpowiadać. Słuchanie jest moim pierwszym obowiązkiem. BÓG do mnie mówi przez wydarzenia, natchnienia, przez napotkanych ludzi. Odczytuję to w moim sercu i wiem, że BÓG mną nie komenderuje, lecz delikatnie zaprasza mnie do współpracy. Rozwój modlitwy w moim sercu, to rosnąca wrażliwość na sprawy ludzkie, to zobaczenie, że w każdym człowieku mieszka BÓG i należy go traktować z miłością. Sam potrzebowałem czasu na zrozumienie tego, co tu napisałem. Czasem gest życzliwości, jest bardziej trafny i prosty, niż stawanie w pozycji nauczyciela.

Poznawanie BOGA i siebie, nie jest tabletką aspiryny czy ketonalu, że raz się zażyje i ból przechodzi..Wezwanie  PANA do tego by GO naśladować, nie jest prostym wezwaniem, ale prowadzi doJEZUSA. Do źródła mojego życia i życia każdego z nas.

Wędrówka przemienia.

Moje poznawanie i przemiana następuje w drodze życia.Czytam Pismo Święte, uczę się odmawiać Brewiarz. Jeżdżę na rekolekcje, lubię słuchać, co inni mają do powiedzenia. Jest to moje poznanie siebie w relacji doBOGA. Moje „ja” to już nie to samo, co było na początku mojej drogi poznania, mojej duchowej przemiany. To„ja” które kryje się w CHRYSTUSIE. Moim osobistym pragnieniem były i są  Rekolekcje Ignacjańskie. Przebyłem już pięciodniowy „Fundament” u Jezuitów w Częstochowie.Przed wyjazdem miałem obawy, o których mówiłem w swojej „wspólnocie”, gdyż to są rekolekcje w całkowitym milczeniu.Teraz dopiero zdałem sobie sprawę jak to było dla mnie ważne. Człowiek w ciszy słyszy nie tylko siebie, ale BOGA i przedewszystkim tylko JEGO. Uczy się kontemplacji, uczy się bycia z NIM. Jest mu dany tylko ON. I to jest piękne i to jest to, co każdy z nas powinien doświadczyć. Mój PAN i ja. Słowami trudno jest opisać przeżycia, jakie zachodzą w człowieku, po takim „sam, na sam”. Pozostało to we mnie i naznaczyło mnie dość wyraziście.Teraz mam czas na spotkanie z NIM to osobiste, godzinne a nawet dłuższe. Mamy o czym rozmawiać, czy to w kontemplacji, czy adoracji przed Najświętszym Sakramentem, który bardzo a bardzo sobie cenię.  Dobrze, że mam taką możliwość w moim mieście, mojej parafii być „sam na sam z NIM”. I jeszcze, co do mnie przylgnęło, to codzienny 15-sto minutowy rachunek sumienia, którym dziękuję za dobre rzeczy, które uczyniłem w danym dniu a ze słabości i przewinień proszę PANA o łaskę poprawy i przemiany. Proszę CIĘ PANIE dopomóż mi abym nigdy nie bał się pragnąć!. Zakończę  moje pisanie słowami św. Augustyna, które wybrałem sobie za motto mojego życia /”obym poznał CIEBIE, obym poznał siebie”/.Duchu Święty przyjdź i przemieniaj mnie. Dla mnie osobiście Duch Święty jest największym darem, jaki BÓG  udziela- mnie proszącemu. Amen.



powrót

Przydatne linki

  • Odnowa w Polsce
  • TV Odnowa
  • Zeszyty Odnowy
  • Modlitwa w drodze
  • Święta przestrzeń

Kontakt z nami

Alina Grudzień - 697 181 789
Maria Bizub - 505 425 731
Ryszard Łojas - 601 863 354

1999-2025 © MATinternet Zakopane    |    621976 odwiedzin od 9 września 2016