• O nas
    • Historia
    • Charyzmat
    • Posługujący
    • Nasze posługi
    • Słowo Boże
    • Modlitwy
    • Modlitwa za miasto
    • Reguła
  • Aktualności
  • Świadectwa
  • Seminarium
  • Polecamy
    • Warto przeczytać
    • Linki
  • Galeria
  • Kontakt

  • Strona główna
  • Świadectwa
  • Świadectwo z Dni Skupienia wspólnoty w Krościenku

Świadectwo z Dni Skupienia wspólnoty w Krościenku


„Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowiek a nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują.”   (J 2,9b)


Jeżeli już na ziemi spotkanie z Panem może owocować tak wielką radością, pokojem i miłością, które mam łaskę przeżywać w ostatnim czasie, to faktycznie nie potrafię wyobrazić sobie na żadnej płaszczyźnie, czym jest zupełne zjednoczenie z Bogiem – Miłością!

Dni skupienia, które przeżywaliśmy w naszej wspólnocie 17-18.10. w Krościenku, były dla mnie kolejnym krokiem w procesie mojego duchowego zdrowienia. Uwolnienia od siebie, od lęku, lęku przed ludźmi, opinią, odrzuceniem,  przed przyszłością, uwolnienia od zniewoleń, od złych myśli… od siebie. Kolejny krok do wolności dla drugiego człowieka, w konkretnych czynach służby, otwarcia, rozmowach, smsach – gdzie się da! Pojęcia nie miałam, że taka wolność w tym tkwi, wierzcie mi – cudowne uczucie! Wolność, do której wyłam przez kilkanaście lat. Doświadczam w ostatnim czasie tak ogromnego otwarcia i miłości do drugiego człowieka, o których nigdy nawet nie marzyłam. Ja– zawsze zakompleksiony, zalękniony, zatrzaśnięty w sobie człowieczek! Chyba tak musieli się czuć Apostołowie, kiedy po czasie zamknięcia i strachu przed Żydami zostali uwolnieni, otworzeni, napełnieni Duchem Świętym – choć tamto zdarzenie było na pewno Nieporównanie większe i pełniejsze. Wymaga to oczywiście ode mnie pracy, przełamywania strachu, starego sposobu myślenia, kompleksów, blokad, oporów… bez łaski ani rusz. Boli też, ale to jest jak powtórne narodzenie. Trzeba wydostać się z bezpiecznego ograniczenia i zamknięcia, jak dziecko w trudzie wychodzi na ogromny, niezbadany, trochę przerażający świat… prosto w ramiona stęsknionej matki! I DOPIERO TERAZ zaczyna się prawdziwe życie!

Czas spędzony w Krościenku był krótki, lecz bardzo intensywny w działaniu łaski, Ducha Świętego. Jest obecny we mnie! Najważniejsze dla mnie treści – owoce tego czasu były trzy:

Pierwszy – treść konferencji o miłości, miłości prawdziwej, wygłoszonych przez lidera naszej Wspólnoty. Pozwoliły mi poukładać to wszystko, co w ogromnym pragnieniu miłości, kochania, dzielenia, brania, oczyszczania, tak bardzo się we mnie ostatnio kotłuje. A to wszystko jest tak ewangelicznie proste! Kochaj, po prostu kochaj, zostaw siebie i to, co Ty będziesz z tego mieć, ważne jest to, co możesz dać! Trudne? A pewnie! Ale wierzcie mi, nic na świecie nie daje tak cudownej wolności i radości, cała reszta to nędzne namiastki! Fragmenty tych konferencji znaleźć można na stronie internetowej naszej Wspólnoty:www.drogaswieta.odnowa.org

Drugi– symbolika kaplicy i figury Jezusa na Kopiej Górce w Krościenku- Chrystusa – Sługi! Również odsyłam na naszą stronę do galerii – jest tam zdjęcie ukazujące figurę Jezusa w ołtarzu. Znaczenie gestu i postawy Jezusa usłyszeliśmy od goszczącej nas pani Reginy. Kiedy niewolnik przedstawiany był nowemu panu, stawał przed nim z rękami złożonymi i wzniesionymi do góry, a pan obejmował dłońmi ręce niewolnika i tym gestem brał go w całkowite posiadanie. A tu Jezus, Bóg, w postawie niewolnika, przede mną (!), przed Ojcem (z tyłu na witrażu dwie obejmujące dłonie Ojca). Powaliło mnie to na kolana… Jak to możliwe? Nie, nigdy nie będziesz mi nóg umywał, nigdy nie będziesz mi służył! Ale na tym chyba polega pokora… jeśli On mnie nie obmyje, nie będę mogła służyć tak naprawdę, na 100%. Ten gest, gest wzniesionych, złączonych dłoni stał się dla mnie najpiękniejszą postawą modlitwy, wyrażającej moje serce. Zaczęłam odtąd inaczej patrzeć na postawę modlitewną, zapomnianą już dziś trochę, którą od dziecka nas uczyli – złożonych rąk. Tak, teraz to ma sens!

Trzeci – to odkrycie dokonane podczas „namiotu spotkania” – godziny osobistego spotkania z Jezusem. Szukając samotności usiadłam w samochodzie. W pragnieniu nieosiągalnej czystości, czystości intencji, miłości, zaczęłam Pana przepraszać za wszystko co złe i kulejące, a co bardzo boli i napełnia bezsilnością. Niby dobra, „szlachetna” postawa, ale…I w pewnym momencie tego bezsensownego skupiania się na swoich grzechach i słabościach wpadła mi w ręce pocztówka, którą miałam w aucie: fotomontarz przedstawiający niemowlę śpiące spokojnie w dużych męskich dłoniach, u góry napis: „Jesteś umiłowanym dzieckiem Boga!” Wtedy dotarło do mnie z mocą to, co tak wiele razy przecież słyszałam, także tam, w Krościenku, że przecież właśnie ja jestem takim brzdącem w Bożym ręku. A czego od brzdąca wymagać? Żeby biegał o własnych siłach? Czas w końcu pokochać siebie taką jaką jestem, zgodzić się na to, że jestem dzieckiem, a nie człowiekiem sukcesu. Co to znaczy pokochać siebie, tak naprawdę? No właśnie, to jest pytanie! Dopiero zaczynam przeczuwać odpowiedź, ale to przeczucie pozwala mi już się tak nie skupiać na tym czego nie mam, kim nie jestem, czego nie potrafię, trzeba robić swoje i tyle. Po prostu zaczęłam to wszystko ze spokojem Panu oddawać, starając się zaufać jak tylko potrafię. Nawet to…,że często nie potrafię. On mnie kocha właśnie taką, z takiej mnie się cieszy i jeśli to z pokorą i radością przyjmę – otworzę się także i na łaskę przemiany serca.

To tylko kilka owoców dni skupienia w Krościenku, z całego kosza, który ledwo mogę udźwignąć. Postawię go więc na ziemi – proszę się częstować!

Jezusowi niech będzie chwała!!!

Faustyna



powrót

Przydatne linki

  • Odnowa w Polsce
  • TV Odnowa
  • Zeszyty Odnowy
  • Modlitwa w drodze
  • Święta przestrzeń

Kontakt z nami

Alina Grudzień - 697 181 789
Maria Bizub - 505 425 731
Ryszard Łojas - 601 863 354

1999-2025 © MATinternet Zakopane    |    621956 odwiedzin od 9 września 2016